28 czerwca 2010

he goes to korea

ok ok
padre albo mial dosc krzykow kazika albo porwal go zew pieniadza,
jednym slowem: he decided to go to korea.
no nie bylo latwo bo mial na przysłowiowe "YES" jeden dzien.
konsultujac to jedynie z mamusia, postanowil zapewnic nam lepszy byt i w czwartek wsiadl na poklad boeninga 747-400 /oj jebitna maszyna/ i wyladowal byl w Seulu.
reszte bedzie pozniej bo padre sie aklimatyzuje i ciezko mu z wieczora mysli skupic.
ale badzcie uwazni bo bedzie egzotycznie :)